Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Drobiazgi.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
105
Dwaj pasażerowie.

Zżymał się, gniewał, przeklinał złe czasy,
Pewien młody pasażer w coupé pierwszej klasy,
Zaś stryjek pasażera, siedząc w klasie trzeciej
Mówił, że powodzenia gwiazda wciąż mu świeci.
Rzekł na to współpasażer sprytny Jojna Sztylet:
— Traci ten, co zadużo wydaje na bilet,
A kto zaś tanio jeździ, to taka osoba
Będzie mogła wciąż jeździć jak jej się spodoba.





W hotelu na prowincyi.

— Czy pan dobrodziej ma na sprzedanie pszenicę?
— Nie, ja jestem komisantem handlowym.
— Ny, ny, siulem alajchem...
— Nie rozumiem.
— To ja też nie rozumiem, jaki pan jesteś komisant handlowy, kiedy takie słowo nie rozumiesz?