Strona:Klemens Junosza - Andrzejki.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ANDRZEJKI.



29 Listopada 1875 r.

Dziewczęta! z północą wosk lejcie do wody,
Dziś wilja świętego Andrzeja,
A może wam krasne zrumieni jagody
Przyjemna i słodka nadzieja!!...
.................
Tam na wsi, we dworku jałowiec w kominie
Błękitnym goreje płomieniem,
Oj będąż tu śmiechy! nim północ przeminie
I zaczną się wróżby z pierścieniem!
Babunia staruszka, z zmarszczkami na czole
Poważnie swe dzieło zaczyna.
Już wszystkie dziewczęta stanęły przy stole,
A z niemi najmłodsza Halina...
Dziś babcia się krząta wesoło, ochoczo,
Bo wróży o losie swych wnuczek
I wszyscy się śmieją i wszyscy chichoczą,
I kręci ogonem pies Kruczek...
Ten Kruczek, to dzisiaj figura nielada!
Gałkami częstują go z chleba,
A czyją zje gałkę, (tak babcia powiada)
Tej najpierw wyprawę szyć trzeba...
Więc z pewną obawą, ze drżeniem więc serca
Patrzyły na Kruczka dziewczyny.
Upadło pięć gałek na kwiaty kobierca
I Kruczek zjadł gałkę... Haliny...
Spłonęła Halina jak róża stulistna,
A babcia do stołu ją wiedzie,
„No sprobujże z woskiem, figlarko ty istna, —
Jakiż to pan młody przyjedzie?“