Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie można twierdzić, jakoby przyjęcie, jakiego Symcha w domu rodzicielskim doznał, było wyjątkowo czułe i serdeczne; Imć pan Dawid uderzył kilkakrotnie pierworodka swego po karku i nazwał go bez ceremonii osłem, pani Dawidowa zaś wyrzuciła cały potok słów gwałtownych, z którego to można było tylko wyrozumieć, że każda gęba, którą trzeba żywić, sprawia przyjemności niewiele, a głupia gęba najmniej.
Po takiem przywitaniu Symcha obszedł ogród, policzył w nim wszystkie drzewa i usiłował policzyć wiszące na nich owoce, co mu się jednak, zarówno dla obfitego urodzaju, jako też i dla zapadającego już zmroku, udać nie mogło; następnie pobiegł do synów Mendlowych i z nimi dość długo konferował.
Był już wieczór dość późny, kiedy powrócił do ogrodu, gdzie miał wraz z ojcem nocować, Imć państwo Kaltkuglostwo bowiem prowadzili podczas lata dwa dwory — jeden w sąsiedztwie Mendla, a nawet pod tym samym dachem, co on, w odnowionym czworaku, drugi zaś w budzie ogrodowej, celem pilnowania, iżby różni łakomcy i złodzieje spustoszenia w owocach nie czynili. Oczywiście w zimowej siedzibie nocowała pani Dawidowa z małemi dziećmi, w letniej pan Dawid ze starszymi