Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i słusznie, że wielki duchem urośnie i jako taki wielkie zdobywać będzie splendory.
Ani się domyślał nawet mały Symcha Boruch, o czem rodzic jego wraz z dziadkiem dyskurs pod piecem prowadzą, i że on właśnie jest głównym tego dyskursu przedmiotem. Wesoły niby ptaszę polne, bez troski o jutro, siedząc na podłodze, trojakiem miedzianym się zabawiał, wielką stąd mając uciechę, iż mu dziadzio tę monetę, na początek, z dobrem życzeniem i stosowną nauką moralną, ofiarował. Bawił się tedy mały chłopczyk owym numizmatem szacownym, z którego rąk ludzkich miliony wszelkie napisy już starły, podrzucał go do góry, to znów przypatrywał mu się bacznie, to szukał takiej skrytki za piecem, gdzieby ze wszelkiem od złodzieja bezpieczeństwem skarb swój mógł schować.
Tymczasem dyskurs ojca z dziadkiem już do konkluzyi dochodził ostatecznej. Zgodzili się Ichmościowie na jedno, że czas młodziuchnego jelonka do krynicy ożywczej mądrości doprowadzić i dać mu poznać smak onej wody, którą przez długie, długie lata napawać się powinien.
Szło już tylko o wybór przewodnika, któryby małemu pacholęciu pierwsze do krynicy