Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sior nie utrzymuje kompanii z wróblem, indyk nie brata się z wroną, jest arystokracya i jest pospólstwo.
W kompanii zacnej, w towarzystwie samych notablów i honoracyorów Symcha Boruch wszystkie od zajęć wolne chwile przepędzał, zaszczyty z nimi dzielił, na radach zasiadał, swe zdania z ich zdaniami na jednej szali ważył, ręka w rękę szedł i stał się im jako równy, jako brat, i był jako jeden z patryarchów miasta.
I tak się Symcha w tem bogactwie, w tych honorach pomaleńku starzał, aż się zestarzał tak, iż mu broda zbielała jak mleko, jak ów śnieg, co zimową porą na polach się kładzie.
Siwowłosy Symcha Boruch stał się wzorem nabożności i cnót wszelakich. Codziennie wychodził do bożnicy i przykładnie pacierze odmawiał, święta ze wszelkiemi ceremoniami obchodził, książki nabożne czytał, chociaż dokładnie nie rozumiał ich treści, do sławnych rabinów jeździł i z honorami przyjmowany był przez nich, a jak mówił! Jak on mówił, jak przemawiał, jakie budujące zdania wygłaszał, to tylko było słuchać, uczyć się i podziwiać.
Nie tylko młodzi ludzie, ale i dorośli, starzy nawet, słów tych słuchając, budowali się