Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/234

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Sędzia przyjął go niezmiernie uprzejmie, wskazał mu krzesło i przeprosił, że fatygował dla bagatelki. Szło o pewne zeznania, o wyjaśnienie niektórych drobnych okoliczności, które trzeba było wyświetlić.
Symcha bardzo się z takiego obrotu rzeczy ucieszył i był jak najpewniejszy, że za godzinkę będzie spacerował sobie po miasteczku, załatwi niektóre interesa, sprawunki i przed wieczorem pojedzie z powrotem do Bielicy. Nie przypuszczał ani na chwilę, żeby mogło stać się inaczej i żeby sędzia, człowiek tak bardzo miły w obejściu, chciał mu zrobić przykrość.
Gawędzili sobie z początku o tem, gdzie się pan Symcha urodził, ile ma lat, czy jest żonaty, czy ma dzieci, czem się trudni, gdzie mieszka. Zwyczajnie, sędzia chciał się dowiedzieć, z kim ma do czynienia — i dowiedział się, że nie z żadnym łapserdakiem, ale z człowiekiem familijnym, solidnym, kupcem, handlującym różnymi towarami. Pytał też, czy pan Symcha posiada jaki majątek nieruchomy, na przykład dobra ziemskie, kamienice; czy nie posiada kapitałów w bankach, albo sum lokowanych na hypotekach. Bardzo się Symcha śmiał, odpowiadając na te pytania.