Strona:Klemens Junosza - Żywota i spraw imć pana Symchy Borucha Kaltkugla ksiąg pięcioro.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i sprytowi do powiększenia fortuny przychodzili, mieli niedługo poznać tę szpetną hydrę zazdrości.
Ludziom przeszkadzało to i nie podobało im się, że ci dwaj zabiegliwi ludzie grosze robią; więc też zaczęli debatować i poszukiwać, skąd, jak i jakim sposobem fortuna ich rośnie. Naprzód zwrócili baczne oczy na Gansfedera, bo dość im się dziwnem wydawało, aby ze zwyczajnego szynku przy rogatkach można się tak prędko mienia i to nie byle jakiego dorobić. Kombinowali rozmaicie, zbierali wiadomości luźne na pozór i nie mające z główną kwestyą związku, ale po złożeniu tego wszystkiego, wybudowali ogromny gmach plotek i gawęd, które rosły im wciąż i byłyby doszły tam, gdzie nie potrzeba, gdyby nie przytomność i bystrość umysłu Gansfedera.
Miał racyę Symcha, wychwalając wielkie tego człowieka zdolności. Gansfeder nad wszystkiem czuwał, wszystko przewidywał, miał w każdym wypadku przyjaciół wiernych, świadków do przysięgi gotowych, na wypadek pośpiechu doskonałe konie na zawołanie, niewidzialne ręce do pomocy.
W okolicy wiedziano, że nad wszystkimi wisi „ciężka ręka“ i że poruszeniami jej kieruje Gansfeder; wiedziano też, że jeżeli kto chciał