Przejdź do zawartości

Strona:Klemens Junosza - Żyd wieczny tułacz.djvu/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Jeden z djabłów
(do drugiego na stronie).

I sam Belzebub przyzna, że zawiele kwiatów.

(Wieszcz pisze dalej; przez ten czas dwaj djabli i furja tańczą en trois galopadę komiczną bez kostjumów, przeplatając śpiewami).
Dwóch djabłów.
(bas i tenor duo).

Otóż to pisać co się zowie:
Piekielny obraz stworzył wlot,
I djabeł przyzna, że mu w głowie
Kalchasa tęgi huczy grzmot!!

Furja (solo kontr-alt z fałszem).

O to mi dzielny twór!
Pozbawi wszystkich snu,
Niech więc piekielny chór
Pochwałą nuci mu!!

Dwóch djabłów (j. w.).

Ach, to jest pisać co się zowie!
Piekielnym zrobim go pismakiem,
Bo on przewróci ludziom w głowie
I chce, by świat szedł zawsze rakiem.

Furja (j. w.).

O cześć ci wieszczu! cześć!
Poezji hoduj kwiat,
Pomnik ci warto wznieść,
Bo dzielnie cofasz świat!!

Wszyscy djabli
(chór piekielny z za kulisów).

O to mi dzielny chwat!
Co radby cofnąć świat!
Vivat! vivat! vivat!

(Finał z Fausta na instrumentach dętych).
Wieszcz
(skończywszy poemat).

Finis coronat opus! victoria i chwała!
Cudowna ma legenda skończona już cała,
Teraz ja się spać kładę — żyd tułacz niech błądzi,
A świat niechaj podziwia!

Cień krytyka.

I świat niech cię sądzi!

IV.
Przekleństwo.
(Wieszcz kończy cygaro, gasi świecę i zasypia — uroczysta cisza. Wchodzi Ahasverus przez dziurkę od klucza, anonsowany przez dwa świerszcze, i stając nad łożem śpiącego, mówi:)
Ahasverus.

Już skończył! już napisał, moje łzy i jęki
Nie zatrzymały jego konwulsyjnej ręki —
Mógłbym zniszczyć ten utwór — ale wstrzymam dłonie:
Niech ten wieszcz w mglistych falach fantazji zatonie,
Niech nie wyścibi nawet nosa swego końca
Na ziemię ogrzewaną promieniami słońca!
Niech tworzy epopeje o duchach i strzygach,
Niech arfa jego jęczy w piekielnych podrygach!
W jego lutnię wyschłemi palcami uderzę,
Niech błądzi jak zaklęty w czarodziejskiej sferze!
A za to, iż w twarz moją kałamarzem rzucił,
Przeklinam, aby nigdy na ziemię nie wrócił!
I aby moja kara jego karą była!
Choćby się cała ludzkość zupełnie zmieniła,
Choćby świat swe pojęcia w inną stronę zwrócił,
Niechaj on wciąż tak śpiewa, jako dzisiaj nucił
I tak jak Ahasverus ma wędrować wiecznie,
Tak on niech zawsze pisze, myśli, mówi wstecznie!!!

(Szum w powietrzu — Ahasverus siada oklep na chmurę i odjeżdża do Krety. Wieszcz chrapie — widma idą spać, słońce wschodzi i oddaje dzień dobry stróżom zamiatającym ulice).


KONIEC.