Strona:Klemens Junosza-Z papierów po nieboszczyku czwartym.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jem, lecz aby przyjemnie czas przepędzić.
Potwierdził to sędzia i pan Dukszner i tak oto utworzyła się partyjka, wcale dobrze dobrana. Żadnemu u nas nie chodziło o zyski, lecz o kombinacye i rozrywkę.
Przytem szła gawędą, co się zowie. Pan Dukszner miał świeże wiadomości, trzymał kilka gazet i prawił o polityce, jak wytrawny dyplomata.
Ksiądz miał zawsze pogodny humor i rozweselał towarzystwo; sędzia, o ile mu artretyzm nie dokuczał, opowiadał rozmaite i bardzo zajmujące niekiedy wspomnienia i epizody z dawnego życia towarzyskiego.
Człowiek ten był jakby żyjącą kroniką okolicy i to nawet szerokiej; znał wybornie wszelkie koligacye i stosunki rodzinnne swojej sfery, wiedział: kto z kim jest