Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kobzikowski tak wziął do serca niefortunne wystąpienie Łomignata na wyborach, że samowolnie, bez poradzenia się żony, udał się do naczelnika, z prośbą o przeniesienie go do innej gminy.
Na szczęście dla Biednej-woli, Boberkiewicz dowiedział się o tych staraniach dość wcześnie i na żądanie pani Domiceli rozwinął zręczną agitacyę, skutkiem której plan niesfornego męża nie mógł przyjść do skutku.
Może i lepiej się stało.
Przeszedł jakiś czas — o wyborach przestano mówić, i nikt by nie wspominał o Gamajdzie, gdyby nie pani pisarzowa sądu, która starała się wszelkiemi sposobami epizod ten ludziom przypominać.
Pani Kobzikowska znosiła to bardzo cierpliwie. Trzymała się na uboczu, w kościele zajmowała miejsce przy samych drzwiach prawie, słowem pozwoliła swej antagonistce zakosztować wszelkich słodyczy tryumfu, bez żadnego oporu i przeszkody.
Tak to przed wielką burzą bywa zwykle wielka, groźna swoim spokojem cisza.
Nauczyciel, który z powodu trudności finansowej natury, musiał dzielić swoją kaligrafję pomiędzy gminę i sąd — i częstokroć przez panią sekretarzową bywał zapraszany na obiad — widział na własne oczy radość jej z upadku antagonistki, ale pan Kaczor był człowiek przedewszystkiem dyskretny i umiał zachowywać powagę i milczenie. Dzięki tej dyskrecyi płynął między dwoma przeciwnemi prądami szczęśliwie — i dobrze mn się z tem działo.

V.

Mendel siedział przy czerwonym stole, w alkierzyku obok izby szynkownej i dumał.