Strona:Klemens Junosza-Z antropologji wiejskiej.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

popyt na sprawiedliwość, aniżeli na mądrość, przeto panu sekretarzowi dzieje się lepiej, a panu profesorowi gorzej: pierwszy liczy dochody na ruble, drugi na grosze, pierwszy jada tłusto, drugi chudo, pierwszy nie zazdrości drugiemu, a drugi pierwszemu bardzo.
I ta jest jeszcze między nimi różnica, że pan sekretarz ma żonę, dzieci i buty, a pan profesor tylko buty i to o tyle, o ile ma otwarty kredyt u szewca.
Historya uczy że tak zawsze bywało, a jeżeli wielcy nauczyciele ludzkości, których imiona do dziś dnia żyją w pamięci pokoleń, mogli chodzić boso, (jak dzieje twierdzą i mistrze nauczają), to nauczyciel z Biednej Woli powinien się uważać poniekąd za szczęśliwego, mając buty niezupełnie dziurawe i będąc przyjmowanym w domu pana sekretarza i jako gość i jako pomocnik do przepisywania papierów sądowych.
Pachołek Minerwy, pomaga pachołkowi Temidy, a świat na tem korzysta i płaci...
Naturalnie, że płaci, o ile opłata nie da się zamienić na areszt, co w Biednej Woli było już raz na zebraniu gminnem powodem gorących debatów, bo gdy „pan profesor“ wniósł przed areopag zażalenie, że niema co jeść, ani w czem chodzić, wzruszeni do głębi serca gospodarze, jednomyślnie postanowili powiększyć składkę na szkołę, z tem wszakże zastrzeżeniem, że i uchwaloną przewyżkę i bieżącą składkę, zamiast złożyć gotówką, z całą przyjemnością w kozie odsiedzą.
Poratować człowieka poczciwego, a zwłaszcza profesora, „pana profesora“, rzecz godziwa i słuszna, ale na te ciężkie czasy, kiedy kredyt całkiem przepadł, a o gotówkę strasznie trudno, praktyczniej jest należności odsiadywać, aniżeli płacić. Na to zdanie zgodziłby się zapewne nie jeden finansista, lub magnat, a cóż dopiero sześciomorgowy gospodarz z Biednej Woli!