Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom III.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sędziowie zdumiewali się, adwokaci milkli — a sam prezes bywało głową kiwał.
Kobieta wypraktykowana na wszystko — na cztery nogi kuta, do procesów, do gospodarstwa, do dzieci chowania jedyna. Wszystko drżało przed nią w całym domu — i poważanie u ludzi miała i mir.
W całych Lipowicach rozum pani Milczkowej był znany i nieraz ludzie przychodzili jej rady zasięgać.
Nie napróżno w Piśmie stoi o niewieście mądrej.
Gdy Zacharyasz Milczkom współkę co do kupna Latoszyna zaproponował, to Milczek aż zęby wytrzeszczył, tak się cieszył i śmiał — ale ona zażądała trzech dni do namysłu, a potem na grunt zjeżdżała — i niedość na tem, w hypotece była — zanim ostatecznie przyzwolenie wyrzekła.
Atanazy Wydra szlachcic był porządny, pracowity, oszczędny, grosza sobie trochę uzbierał i rad był, że się na większej przestrzeni osiedli.
To sobie tylko zastrzegał, żeby Latoszyna na drobne kawałeczki nie ćwiertować, bo w takich działkach sąsiedzkich o spory i obrazę Bożą nie trudno — a obrazy Bożej unikał ten szlachcic, bo nabożny był, bardzo nabożny.
I nabożeństwo jego nie było takie, żeby je ludzie widzieli; owszem, nawet jak był na Sumie, to nie śpiewał z narodem; ale za to, jak upatrzył w dzień powszedni, że kościół otwarty, a nikogo w nim niema — to wszedł, runął jak długi przed Panem Jezusem i modlił się i niby małe dziecko przed matką rodzoną się