Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom II.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się poradzić matki, ona w takich razach ma znakomite doświadczenie. Przejadali przecież wszystkie dochody.
— Adolfie!
— No, no, to nic... tak sobie tylko nawiasowa uwaga. Mówię, że matka ma w tem doświadczenie, które w danym razie bardzo się może przydać. Pomów z nią... naradź się, a ja porozpisuję listy zapraszające.
— Jak każesz...
— Pomyśl także, a raczej zajmij się tem, żeby Stasia była na ten wieczór szczególnie dobrze ubrana.
— Ah! więc to dla niej. Jakże ci mam za to dziękować, mój kochany.
— Czy dla niej, czy nie dla niej, trzeba żeby tak było i tak będzie.
— Zawsze tak bywa przecież — odpowiedziała pokornie pani Janina.
— No tak, tak, tak — rzekł łagodniej trochę, — ja wiem, że ty ostatecznie obowiązki swoje rozumiesz.
Pan inżynier zamknął się w swoim gabinecie i pisał listy zapraszające.
Zajęło mu to sporo czasu.
Przedewszystkiem zastanawiał się długo nad kwestyą kogo prosić, a wybór nie był łatwy. Spodziewana sukcesya, podniosła skalę wymagań i nie pozwoliła zapraszać tych, dla których obecnie progi domu pana inżyniera były za wysokie.
Wyjątek stanowiła młodzież niezbędna do tańców, ta wszakże zrekrutowana przeważnie ze sfer panu inżynierowi podwładnych, nie wchodziła w rachubę. Tacy tancerze na każdem większem zebraniu,