Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obejmował Franka za szyję, całował go, płakał i mówił:
— Uszy do góry, Franku! Ja do niej przemówię. I dla nas słońce wejdzie, jak powiada jakiś tam poeta...
Nareszcie młody człowiek odprowadził wujaszka do domu i ułożył go na spoczynek.
Podobno miał p. Faramuziński tej nocy sny zachwycające.