Strona:Klemens Junosza-Wybór pism Tom I.djvu/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Wierz mi, kochana Andziu, że to jest wyjątkowy talent, to geniusz! Dopiero trzeci rok on jest w teatrze, a już grywa pierwszorzędne role, dają mu znaczną pensyę i dwa benefisy na prowincyi, a jaki posiada repertuar! Żaden ze sławnych i głośnych aktorów w Warszawie takiego repertuaru nie ma i mieć go nie może, bo na to trzeba, widzisz, wyjątkowego, wszechstronnego talentu. Ja się na tem trochę znam, bo moja mama jest artystką, i my z Józią także. Prawda, że nie dramatyczne, tylko pianistki, ale to prawie jedno. Oleś tak powiada, i jedna z moich przyjaciółek, która występuje w operze, w chórach, tego samego jest zdania. Ja Olesia podziwiam: co to za geniusz! Pomyśl tylko Andziu, taki okrzyczany Królikowski grał tylko role grobowo-tragiczne, czasem, czasem i inne, ale nigdy nie bawił i nie śmieszył. Żółkowski znów śmieszył zawsze, świetnie śmieszył, ale nie pobudzał do płaczu — a przypatrz się Olesiowi! Dla niego wszystko jest możebne. Nieraz deklamuje coś tak okropnego, że aż mróz słuchających przechodzi; to znów odegra scenę czułą, romansową, tak ślicznie, że płakać się chce; a nagle, ani ztąd ani zowąd, twarz wykrzywi i zrobi się taki śmieszny, taki zabawny, że tylko za boki się trzymać i siadać ze śmiechu. Koledzy jego nazywają go małpą, i niech ci się nie zdaje, że on się o to obraża: przeciwnie, dumny jest z tego, bo w tem powiedzeniu przebija się i zazdrość i uwielbienie dla wyjątkowego geniuszu. Czy wiesz, że on każdego naśladować potrafi, staruszka, kobietę i dziecko, nawet ptaka lub zwierzę; dla tego dyrektorowie