Strona:Klemens Junosza-Pan Gamajda.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet trudno zmiarkować gdzie się głupie podzieli? Ny, ale kiedyście tak zmądrzeli, to powiedzcie, gdzie sobie znajdziecie nowego wójta? Z jakiej wsi go sprowadzicie?
— Tedy, na ten przykład, prawda! Kogo będziecie wybierali?
Józef głos zabrał.
— Ja tam ochoty wielkiej nie mam; ale skoro mnie już tak molestujecie, prosicie, nastajecie, to możebym się i namyślił.
— Prawda! tedy na ten przykład dobrze! Będzie nowy wójt, Józef Gwizdał!
— Będzie Kacenszpek mit Rojzenhonig, — rzekł Boruch.
— Coś ty żydzie powiedział?
— Ja powiedział po żydowsku: „winszuję szczęścia nowemu panu wójtowi”...
— Dajno jeszcze ze dwa garnce: ja płacę.
— Skoro pan Józef teraz taki fundator jest, — rzekł Boruch, co będzie, jak zostanie wójtem?
— Będzie wójtem, jak się należy... nie dla formy, jeno dla biednych ludzi, żeby takiego ścisku, jak dziś, nie znali.
— Oj to, to prawda... Skąd tu brać na wszystko?
— Oj, skąd? skąd?
— Jak Bóg miłosierny da siaki taki urodzaj, to żydy zboża kupować nie chcą; — a jak znowu żydyby rade kupić, to my nie mamy co sprzedawać...