Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

Dla czego? Dajmy na to, że kobieta stała się wdową i powtórnie wyszła za mąż. Któż jest jej mężem: czy ten, co przeszedł, przeminął i nie jest; czy ten, który żyje? Oczywiście ten drugi... Tak samo i noc nie mogła należeć do czwartku, który jeszcze nie istniał... Możnaby w tem dowodzeniu, chcąc przedmiot do gruntu wyczerpać i wszechstronnie go zbadać, odwrócić kota ogonem i przedstawić rzecz z innej strony, na odwrót i jeszcze raz na odwrót, ale w danym przypadku nie idzie o dysputę, tylko o sąd... więc można poprzestać na skróconej procedurze myślenia...
Wobec takich świadków i wobec Kogucińskiego, Mateusz nie lękał się sądu, ale przykra mu była mitręga, włóczenie się, strata czasu. Tej nocy, na taką niepogodę wolałby spać, aniżeli iść do Kogucińskiego, ale trudno, w kozie siedzieć nie rozkosz... lepiej żelaza na zające zastawiać, lub lisy truć....
Idąc, rozmyślał; czuł się obrażonym. Zapozwano go o kradzież, to znaczy, że pośrednio nazwano go złodziejem, a on przecież złodziejem nie jest... i nigdy nim nie był. W Boga wierzy, pacierz mówi, dziesięcioro przykazań umie na pamięć. Wie, że siódme przykazanie głosi: „nie kradnij,“ i on nie kradnie. Nie wyprowadził nocą konia ze stajni, nie sięgnął do cudzej kieszeni, nie