Strona:Klemens Junosza-Kłusownik.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   23   —

Pierwszy raz trzy dni, potem miesiąc, ostatnio dwa miesiące.
„I za co?“
Za to tylko, że sędziowie mieli dziwaczne pojęcia o własności, i nie mogli zrozumieć, że co innego ukraść, a co innego wziąść.
Bywają takie twarde głowy.
Mateusz nieraz zastanawiał się nad tym szczególnym objawem nieudolności ludzkiego umysłu. Dlaczego lada kto rozumie, że co innego jest młócić, a co innego strzelać, co innego orać, a co innego gwizdać, a „wziąść“ i „ukraść“ biorą za jedno!
Aczkolwiek prosty chłop i niepiśmienny, Mateusz coś rozumie, zdaje mu się nawet, że dużo rozumie. Nieraz, mając czas wolny, położy się w polu pod krzakiem, albo zimową porą w izbie na przypiecku i myśli. Myśli o zwierzynie, ptakach, sidłach, a wreszcie i o sobie samym, o nieustannym zatargu z tymi, którzy go tropią i śledzą, jak dzikiego zwierza. Jest na świecie dużo rzeczy niezrozumiałych... Abram, na przykład, nie może zrozumieć, dlaczego wolno zabić zająca w grudniu, a nie wolno w maju; dlaczego w pewnym okresie czasu zabity zając jest przedmiotem wolnego handlu i może być sprzedany tak jak jest; w innym ma znów koniecznie mieć pieczęć lakową na uchu...