Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ku do czystej moralności, ile się płaci za wódkę 42% w stosunku do czystego spirytusu.
Engelman rozmyśla dalej i przychodzi do wniosku, że człowiek, w którym jest chociażby bardzo maleńka odrobina dobrego, nie może być nazwany bezwarunkowo złym.
Oto teraz naprzykład, wśród ciszy nocnej, słychać ciężkie kroki. Ktoś idzie.
Niech sobie idzie!
Sylwetka jego zarysowała się w świetle lampki, płonącej w szynku na oknie i widać, że jest to barczysty człowiek, dźwigający worek na ramionach. Worek ciężki, zapewne ze zbożem, bo chłop ugina się pod jego brzemieniem.
Wszedł do szynku i światełko natychmiast zagasło, a właściwie nie zagasło, lecz przeniesione zostało przez gospodarza do drugiej izby, której okna na podwórko wychodzą.
Co się tam robi? Cóż nam do tego? Niech się robi co chce: ludzie potrzebują żyć.
Świt zastał jeszcze filozofa na ławce przed domem, zastał go pogrążonego w dumaniach o moralności i o misternem urządzeniu świata, w którym się wszystko wiąże, plącze, kombinuje i wikła.