Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na cudzem pracować, to ostatecznie znalazłoby się coś odpowiedniego do nabycia. Zosia też z próżnemi rękami z domu rodzicielskiego nie wyjdzie; zbierał ojciec dla niej długo, oszczędzał, no i jest posag. Połączywszy jedno z drugiem, można ładne gospodarstwo zacząć.
Obmyślał pan Borecki plan przyszłości ze wszystkiemi szczegółami, tworzył w myśli, kombinował, a Różańskiego szczególnie polubił.
Młody człowiek zręcznie brał się do rzeczy i poznawszy odrazu słabe strony starego gospodarza, umiał w nie uderzać. Po kilku wizytach ojciec był zupełnie skaptowany i zapraszał młodego człowieka z całą serdecznością.
Ciotka Gertruda zmieniła taktykę; widząc, że brat mocno przy swojem zdaniu stoi i że wprost przekonać się nie da, zaczęła udawać pogodzoną z losem. Dla młodego człowieka była chłodna, ale grzeczna, i przytem starała się usilnie o to, aby podczas jego wizyt Zosia była zatrudniona i aby się jak najmniej pokazywała w tak zwanym salonie. Siostrzenica bardzo ściśle wykonywała polecenia ciotki, a gdy na wyraźne żądanie ojca zmuszona była przyjść i wziąć udział w towarzystwie, siedziała ze spuszczonemi oczami, milcząca i jakby chora.
Po kilku tygodniach bywania, Różański mógł się tylko domyślać, że dziewczyna ta mówić umie,