Strona:Klemens Junosza-Czarnebłoto.pdf/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wasan w sądzie. Jeden człowiek woli spać w pościeli, inny w rowie przy drodze. Jak komu do gustu...
Pani Małka opuściła izbę, a Wasążek rozmawiał dalej z Mojsiem i gasił pragnienie piwem bawarskiem z arakiem, gdyż to był jego ulubiony trunek.
Mojsie wrócił do przerwanej rozmowy o wielkim majątku, jaki spadł na dzierżawcę Zatraceńca.
Cuda o tem żyd opowiadał. Wasążek zaś słuchał uważnie, a klął co chwila z podziwu i zazdrości, że zaś sobie trunku nie żałował, więc mu się wymieniane przez Mojsia tysiące w głowie dwoiły, troiły, wzrastały w czwórnasób, w dziesięcioro, puchły, rosły, piętrzyły się, jak odłamy lodu, parte jedne na drugie przez rozszalałą rzekę, gdy ta przeszkodę na swej drodze napotka i narazie pokonać jej nie może.
I pojechał szlachciura na swej starej szkapie pomiędzy opłotki i zaścianki, do panów braci swoich, aby im te wieści, fantazyą bogato ubarwione, zawieźć i opowiadać, a nietylko Wasążek je roznosił, powtarzali je dzierżawcy, oficyaliści, chłopi, baby wiejskie, ktokolwiek tylko był w Czarnembłocie, to nowinę najświeższą z sobą wywoził i rozwoził. Najbardziej jednak, najenergiczniej, rozkrzewiali ją żydkowie, opowiadając wszędzie z gestykulacyą żywą, z zapałem, przysięgając na szczę-