Ale powiadam ci że coś myślą; byli u Michała w chałupie i u Bartłomieja, koniecznie ich chcieli pogodzić, może nawet i pogodzili, bo baby... Michałowa i Bartłomiejowa, podobno spotkały się we wsi i nie nawymyślały sobie.
Prawda — na własne uszy słyszałem jak jedna do drugiej powiedziała: jak się macie kumo?
Ciekawym co im na tem zależy, żeby to chłopstwo żyło z sobą w zgodzie?
Nu — oni teraz mogą sobie żyć we zgodzie — nasz pan mecenas tak ich oporządził, że już się nie mają zaco kłócić: jeden jest goły jak bik, i drugi także goły.
Ale zawsze, co im do tego; słuchaj no kolego, powiedz ty wójtowi żeby ich o paszporta zapytał.
Jużem to zrobił — ale nic nie poradzisz, wszystko mają w porządku....
O co chodzi — niech oni ich pogodzą — to nawet dobrze będzie, bo co takie dwa kapsony mają sobie kłócić, czy nieprawda jest, panie mecenasie?
Dobrze — ale tu idzie o zasadę: poco ma się kto wtrącać w cudze atrybucye...
Jakie dystrybucye, kto tu ma zakładać dystrybucye?