Strona:Klemens Junosza-Chłopski mecenas.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Magda.

Hi! hi! adyć ten pon to jak komor, nie może mnie ruszyć z miejsca.

Jaś.

A kiedy panna okropnie mocno stanęła.

Magda.

Ja ta nie jestem panna ino Magda.

Jaś.

To też panna Magda okropnie mocno stoi — jak słup.

Magda.

Rychtyk mom stoić niby słomka, żeby mnie wiatr zdmuchnął.

Jaś.

Ale niech się panna Magda ruszy...

Magda.

Kiej się pan obrał za kawalira, to niech pan mną wykręci...

Jaś (usiłuje wykręcić nią ale nie może).
Marya.

Możeby panowie we trzech dali radę tej tancerce

Magda.

Jeszczem też jak życie moje nie widziała takiego kawalira.

Franek.

Co ty tam wiesz, to po warszawsko, delikatnie...

(Dziewczyna wyrywa się Jasiowi).
Magda.

Et, niech se pan idzie z takiem tańcowaniem.

(Jaś n. s.)

Żałuję że nie jestem tragarzem, łatwiej by mi było dźwignąć tę eteryczną tancerkę.

Marya.

Franek, pokażże tym panom jak to u was tańczą.

Franek (bierze Kasię wpół i śpiewa).

We Warsiawie są panowie
Haleganckie i dostatnie,