Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/236

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


X.

Wieczory zimowe miały dla mieszkańców kolonij wielki urok; zbierano się raz w jednym domu, raz w drugim, kobiety i dziewczęta przędły, czasem jakąś pieśń nabożną chórem śpiewano, to znów gawęda szła lub opowiadań słuchano.
Najweselsze i najmilsze były takie posiedzenia u Dominika, bo to i stancya duża i gospodarz wymowny, a do mówienia ochoczy, i Józefowa z synem.
Ta kobieta miała dużo do opowiadania z czasów swojej młodości, gdy jeszcze w znacznym domu, u wielkich państwa, służyła.