Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/230

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Tu jedną u mnie Bóg wiarą:
    Moje mu serce ofiarą,
    Dola czy z nami niedola,
    Bądź jego wola!

    Cnocie hołd płacę: jej szczyra
    Brzmi moja na zawsze lira,
    Kraszę ten, ołtarz bogaty
    Świeżemi kwiaty.

    Tu mile Przyjaźń odkryta
    W sercu jej ufność wyczyta;
    Z nią swoje uczucia dzieli,
    Z nią się weseli.

    Błyśnie Fortuna koło mnie,
    Nadzieja coś chciała skromnie...
    Ale to posąg, co łudzi
    Skromniejszych ludzi.

    Trudniejszą ja mam zabawę:
    Chciałbym zarobić na sławę!
    Co?... Rzeczesz: Próżna to praca — ?
    Takaż i płaca!

    (Około 1780).



    FRANCISZEK KARPIŃSKI.
    POWRÓT Z WARSZAWY NA WIEŚ.
    (ELEGJA.)

    Otóż mój dom ubogi! Też lepione ściany,
    Też okna różnoszybne, piec niepolewany
    I nizka strzecha moja! Wszystko tak, jak było,
    Tylko się ku starości więcej pochyliło!
    Szczęśliwy, kto na małym udziale przebywa!
    Spokojny, siadł przy stole wiejskiego warzywa:
    Z swej obory ma mięso, z ogrodu jarzynę,
    Z domu napój i wierną przy boku drużynę!