Tu jedną u mnie Bóg wiarą:
Moje mu serce ofiarą,
Dola czy z nami niedola,
Bądź jego wola!
Cnocie hołd płacę: jej szczyra
Brzmi moja na zawsze lira,
Kraszę ten, ołtarz bogaty
Świeżemi kwiaty.
Tu mile Przyjaźń odkryta
W sercu jej ufność wyczyta;
Z nią swoje uczucia dzieli,
Z nią się weseli.
Błyśnie Fortuna koło mnie,
Nadzieja coś chciała skromnie...
Ale to posąg, co łudzi
Skromniejszych ludzi.
Trudniejszą ja mam zabawę:
Chciałbym zarobić na sławę!
Co?... Rzeczesz: Próżna to praca — ?
Takaż i płaca!
Otóż mój dom ubogi! Też lepione ściany,
Też okna różnoszybne, piec niepolewany
I nizka strzecha moja! Wszystko tak, jak było,
Tylko się ku starości więcej pochyliło!
Szczęśliwy, kto na małym udziale przebywa!
Spokojny, siadł przy stole wiejskiego warzywa:
Z swej obory ma mięso, z ogrodu jarzynę,
Z domu napój i wierną przy boku drużynę!
- ↑ O mojej pracy. Z drugiej księgi „Liryków“ Kniaźnina, wydanych w r. 1787. Wiersz ten, zatytułowany w zbiorze owym tylko: „Do Piotra Borzęckiego“ jest jednym z naj-piękniejszych utworów tego poety, owocem dojrzałości duchowej, zarazem prawdziwie poetyckiej natury.
Przechodni niewoli śrzodkiem i zbrodni — tak określa Kniaźnin obojętny tłum przeciętnych ludzi, którzy „przechadzają się“ wpośród „niewoli i zbrodni“; i w tem miejscu odzywa się głęboki akcent patryjotyczny (o niewoli), jak w kilku innych miejscach tego utworu („ojczyzna ginie!“...): Przyjaźń odkryta i t. d. — przyjaźń otwarta, szczera; nietrudno ujrzeć w tem miejscu wdzięczną wzmiankę o przyjaźni z domem Czartoryskich (w Puławach), który długo gościł poetę.