Strona:Klejnoty poezji staropolskiej (red. Baumfeld).djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Twojem silniejszy; prysnęły łuki i strzały z kołczanu posypały się po ziemi.
Patrzało na hardość ich wschodzące słońce, a toż na odwieczerzu widziało sromotnie rozgromionych.
Wstydził się miesiąc piętna swego, a żeby sromotę zakrył, nie chciał świecić w nocy uciekającym.
Nie pomógł w trwodze fałszywy prorok, ani częste umywanie nie oczyściło wszetecznych z grzechu.
Leżeli w polu, jako bycy tłuści po rzezi, a plugawe ścierwy kazał Zwycięzca ziemią nakryć z politowania.
Jeńcy w zatrzymaniu żywi zostali, a miecz po zwycięstwie ochłodnął, w pochwy włożony.
Tyś tak kazał, Boże nasz, cuda czyniący, aby, którzy po cudze zdrowie przyszli, swojem nałożyli; aby od gęby niewinnym wydzierający nie spożyli go, a słabszy z mocniejszego zagarnął łupy.
Mało trzy dni było do zbierania korzyści; brali nietylko żołnierze odbierzane dostatki, ale i dzieci małe z pospolitym gminem.
One pyszne w Sydonie czy w Dziarbecie złotem tkane namioty, odbieżane, stały, jako buda w sadzie, w której jabłek pilnowano.
Konie ich poosiadał mocniejszy, dzidy ich o nichże skruszył i kulami do grzbietu uciekających strzelał.
Przepadli wszyscy purpuraci ich, którzy mówili: „Posiądźmy ziemię chrześcijańską!“.
Zginął wezyr niemęsko, powrozem uduszony, a onemu kościołów Pańskich burzycielowi niedługo w skronie młotem Jachel gwóźdź wbiła.
I stało się im tak, jako Madyanitom i jako Jabinowi u rzeki Cisson:
Położyłeś ich, Panie, jako koło na odwrocie; i, jako źdźbło przed wiatrem, tak pyszni zniknęli.