Słońce spuszczało się do zachodu,
Jeździec, nie dosięgł celu podróży; —
Czuł głód i trudy. — On, śmiał się z głodu;
Do trudów życia, przywykł za młodu;
Lecz, dostrzegł znaki niechybnej burzy. —
Wbiegł więc na kurhan, co niedaleko
Krył kości, całą przodków puściznę; —
I przez dłoń zgiętą po nad powieką,
Na otworzystą spojrzał płaszczyznę. —
Patrzał... lecz próżno — oku sokoła