Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/252

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

osła? Sam przyznajesz, że byłeś okuty w kajdany, uwięziony, zagłodzony, że za tobą gonili, że byłeś śmiertelnie przerażony, że cię znieważali, kpili z ciebie, i że wreszcie zostałeś sromotnie wrzucony do wody i to przez kogo? — przez kobietę? Cóż w tym zabawnego? Gdzie tu przyjemność? A wszystko dlatego, że zachciało ci się ukraść samochód. Wiesz, dobrze, że od chwili kiedy poraz pierwszy zobaczyłeś auto, samochody przyczyniały ci same strapienia. Ale jeśli chcesz gwałtem bratać się ze szczątkami maszyny w pięć minut po wyruszeniu w drogę, jak zwykle bywa — czyż mają to być koniecznie szczątki kradzionego auta? Bądź sobie kaleką, jeśli to uważasz za przyjemność; bądź dla odmiany bankrutem, jeśli już tak postanowiłeś; ale poco masz być więźniem? Kiedy nabierzesz wreszcie rozsądku? Kiedy pomyślisz o swych przyjaciołach i postarasz się przynosić im zaszczyt? Czy myślisz, że mi jest przyjemnie, gdy słyszę, chodząc po świecie, jak zwierzęta mówią: to ten facet co trzyma sztamę z więźniami.
Ropuch był na szczęście stworzeniem nawskroś dobrodusznym i nie obrażał się nigdy, gdy go strofowali prawdziwi przyjaciele. A nawet jeśli bardzo się do czegoś zapalił, dostrzegał zawsze i odwrotną stronę medalu. Więc chociaż podczas poważnej przemowy Szczura buntował się i powtarzał po cichu:
— To było jednak przyjemne! bardzo przyjemne!
I wydawał dziwne odgłosy: k-i-k-k-k-i i poop-p-p