Strona:Kazimierz Wyka - Życie na niby.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiem niespodziewaną rolę. Chwytając bezwzględnie w swoje ręce wszystkie dźwignie przemysłu, bankowości, rolnictwa, hurtu handlowego, nagle jaskrawo odsłaniał mechanizm kolonialnej zależności i uległości kapitalistycznej, w jakim egzystowała Polska przedwrześniowa. Wówczas jednak ten mechanizm pokrywały piękne piórka tzw. interesu ponadklasowego. Obecnie piórka uleciały z wiatrem, a przed przeciętnym człowiekiem polskim stanął nagi szkielet niewoli gospodarczej. Obnażony dzięki antypolskiej zajadłości, ale nie przez tę zajadłość stworzony.
Faszyzm niemiecki tylko korzystał z narzędzi kapitalistycznych zastanych w Polsce. Korzystając z nich, mimo woli obracał je przeciwko użytkownikom, którzy by po wojnie zapragnęli ponownie po nie sięgnąć. Belgijski czy szwajcarski akcjonariusz polskich kopalń lub elektrowni nie przeczuwał, że na troskliwie pielęgnowanych papierach akcyjnych łapa faszystowskiego okupanta pozostawiła odcisk, którego on nie dostrzegał sprawdzając zawartość safesu. Lecz pracujący w tych kopalniach i elektrowniach widzieli co dnia, że ten brutalny odcisk tylko pogrubiał linię jego pielęgnowanych rąk. A naprawdę nie różnił się w układzie.
Przyspieszenie procesów społecznych, dotąd przebiegających wolniej, posiadało wyraźny kierunek. Już w głębi okupacji społeczeństwo Generalnego Gubernatorstwa i ziem wcielonych do Rzeszy zaczynało się przetwarzać w społeczeństwo ludowe. I w styczniu 1945 było już nim w stopniu, który sprawił, że po zlikwidowaniu emigracji wewnętrznej, po przełamaniu urazów, demokracja polska miała na czym budować i nie musiała rozpoczynać od tworzenia fundamentów. Fundamentów personalnych i fundamentów w pojęciach. Kładły się one już pomiędzy pierwszą a drugą jesienią, bliżej drugiej jesieni.