Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Słysząc te pieśni, zbladła zbójczyni; wtedy ojciec i matka podali jej piszczałkę: zaledwie dotknęła usty, krew zamordowanej siostry oblała jej lica, a piszczałka ostatni raz zaśpiewała piosenkę:

»Graj! siostrzyczko, graj!
Boże cię skaraj!
Tyś to, siostro, mnie zabiła,
Młodsza siostra mnie broniła!
Tyś to siostro mnie zabiła,
Boś mi szczęścia zazdrościła!
A w dołku‘ś mnie pochowała
Czarną ziemią przysypała.
Wyrosły ci tam wierzbeczki,
Co będą śpiewać piosneczki:
»Graj, siostrzyczko, graj!
»Boże cię karaj.«

Poznano wtedy zbrodnię, przywiązano za ręce i nogi do dzikich koni i rozszarpano żywcem; a panicz nie żałując zbójczyni, pojął za żonę pozostałą siostrę!





Koszałki opałki.

Kmieć ubogi rąbał w lesie: słyszy głos o poratunek, patrzy, że człowiek jakiś z wozem i końmi ugrzązł na błotach: pomógł mu chętnie, wydobył z topieli; a ów człowiek rzekł do kmiecia:
— »Czego zechcesz, dam ci wszystko!« — bo był to wielki czarownik.
A gdy kmieć skrobał się w głowę, sam nie wiedząc, co powiedzieć, czarownik dał mu barana i rzecze: