Strona:Kazimierz Władysław Wójcicki - Klechdy starożytne podania i powieści ludowe.pdf/77

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chanie spowiedzi i rozgrzeszenie zaklinał. Przychylił się kapłan do jego prośby, a dworzanie z osłupieniem patrzeli, jak w czasie tego aktu jabłko po jabłku, zamienione w białe gołąbki, znikało w powietrzu. Jedno tylko pozostało jabłko, była to dusza ojca Madeja, którego sam zamordował; a ten grzech ciężki utaił; lecz gdy wyznał i ten grzech ostatni, ostatnie jabłko przedzierzgnięte w siwego gołębia za innemi uleciało.
Modlił się gorąco biskup nad grzesznikiem; a gdy dał mu rozgrzeszenie, ciało Madeja w drobny proch się rozsypało.





Ucieczka.[1]

Piękna królewna zaklęta, siedziała w zamku na górze, pod władzą czarownicy. Strzegła ją, jak oko w głowie; a młody królewicz, który był z nią zaręczony, napróżno chodził wokoło góry i patrzał w zamkowe okna, kędy jego narzeczona w tęsknocie pędzi godziny. Płakał nieraz gorzkiemi łzami; aż jedna wróżka ulitowawszy się nad nim, obiecała wyzwolić królewnę zaklętą W postaci gołębia, siadła na kratach okna komnaty królewnej i rzekła:

— »Oto masz grzebień, szczotkę, jabłko i prześcieradło. Uciekaj z zamku. Jeśli cię będzie gonić czarownica, rzuć najprzód grzebień, obejrzyj się i uciekaj. Gdy potem gonić cię bę-

  1. Zobacz obraz kolorowy.