Strona:Kazimierz Tetmajer - W czas wojny.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sternakówna uchwyciła go za rękaw, wrzeszcząc cienko: Ludzie! Zabije go! O jej!
Stary Neftze wydarł rękaw dziewczynie i z furyą zwrócił się ku niej.
— Wyrzucić! — zawołał do lokai, wskazując na dziewczynę. — Na łeb!
W tej chwili jednak błysnęła ku lokajom lufa rewolweru, który Filip zdarł ze ściany obok kasy.
— Precz! — krzyknął. — Marsz!
Lokaje cofnęli się w popłochu za drzwi.
Wówczas Filip poskoczył za nimi, zakręcił klucz w zamku, wyszarpnął i włożył go do kieszeni.
— Co chcesz uczynić?! — zapytał stary Neftze, cofając się mimowoli o krok.
Filip blady, z plamą czerwoną koło ucha i koło ust, stał przed nim z rewolwerem w ręku, trzęsąc się cały. Milczeli. Józia Pasternakówna trzymała się za skronie obu rękami, patrząc przerażonemi oczyma.
— Co chcesz uczynić? — powtórzył stary Neftze.
— Co chcę uczynić? Chcę się zemścić, ojcze! Chcę się zemścić za nich i za siebie! Chcę się zemścić za wszystką tę nędzę, której ty jesteś przyczyną, za głód, za ubóstwo, za upadek, za zbrodnię, za hańbę, w których żyją twoi robotnicy. Chcę się zemścić za twoje miliony, za twoje