Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzieńdobry mówi: „Chodźmy spać“, na panią wola: „Jasiu, chodź“ — gdy zaś zobaczy kostkę cukru, doprasza się o nią słowami: „Miau, miau“.
Kiedyś tu Frania jeździła na szczotkach po posadzce. Papuga rozczepiła skrzydła i dalejże chybotać się na obie strony. Wyraźnie pomagała Frani czyścić, bo z niej nie spuszczała oka.
Podobno i między dziewczynkami bywają czasem papugi, którym wszystko jedno, co mówią, byle tylko „gadać“, to jest: wydawać ze siebie niedorzeczne, a czasem i szkodliwe dźwięki; praca zaś ich przypomina pomoc Doli, jakiej ta udzieliła Frani podczas czyszczenia podłogi.
Ale dajmy już głupiej papudze spokój. Tak mi zbrzydła, że o niej ze spokojem myśleć nie mogę.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Dziś mieliśmy piękny dzionek, prawdziwie wiosenny Cały pensjonat wybiegł podczas wielkiej pauzy na ogród. Podążyłem i ja za moją piątą klasą. Misia...
Aha, przedtem muszę wam jeszcze coś opowiedzieć o Misi.
Pani, jak postanowiła w rozmowie z mecenasem, zostawiała ją kilka razy w naszym pokoju, sama zaś wychodziła na miasto. Za każdym razem kazała jej niby to uważać, żeby Mruczek nie zrobił co złego papuzi. Misia, spełniając jej rozkaz, siedziała zwykle na kanapie obok klatki i uczyła się, a co chwila rzucała oczyma to na mnie, to na Dolę. Czasami, gdy już wyuczyła się lekcyj, bawiła się ze mną lub z papugą, przemawiając nam naprzemian do sumienia, abyśmy się kochali.
Po powrocie pani przełożonej z miasta odchodziła zwykle zaraz do pokoju panny Jadzi, pani zaś oglądała uważnie miejsce, na którem leżały klucze, otwierała biurko, badała papiery i listy, umyślnie tam według pewnego planu ułożone. Ponieważ jednak Misia nigdy nie zbliżała się do biurka i nic na niem nie ruszała, pani, jak mi się zdaje, nabrała wreszcie przekonania, że niesłusznie ją posądzała, gdyż co najmniej od miesiąca, mimo że wtym czasie znowu kilka razy wychodziła po południu do miasta, nie kazała już dziewczynce odsiadywać godzinek w swoim pokoju.
Cieszę się z tego, bo, doprawdy, biedna Zawiszanka cierpiałaby niewinnie; przecież ona listu nie ruszała! wszakże on wciąż leży na dawnem miejscu.
Tyle o Misi.