Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

8

Nie powiedziałem jednak nic, bo właśnie spostrzegłem, że mnie zauważył i tak odchylił nogę wstecz, jakby mnie chciał kopnąć.
— O widzicie go! — zawołał. — Znowu tu jest... Idziesz, bestjo!
Odskoczyłem w bok, spojrzałem na złego człowieka z pogardą i wcisnąłem się przez uchylone drzwi do pokoju kochanej mojej pani przełożonej, gdzie mi nigdy nie groziło i nigdy grozić nie będzie żadne niebezpieczeństwo, zarówno od ludzkiej nogi, jak i miotły Stefana.
Taki jest początek mojego zawodu nauczycielskiego.
Czy wytrwam na tem trudnem i odpowiedzialnem stanowisku, które wymaga od kota zrozumienia naprzykład tak zawiłej rzeczy, jak ta: dlaczego Fryderyk był „wielkim“ — doprawdy nie wiem. Jednak będę się starał wytrwać, bo to obowiązek obywatelski; gdyby atoli ludzie zbyt często odchylali nogi gwoli kopnięcia mnie w bok, za moją ciężką i odpowiedzialną pracę, to podniosę ogonek do góry i pójdę sobie dalej... (Trzy kropki).


II.

Najprzyjemniejszą rzeczą na świecie jest obiad. Jeżeli ktoś sądzi inaczej, to powiem otwarcie, że jest kiep i nie ma w sobie ani krzty prawdziwie kociego czucia.... a może i polskiego... (Dwa razy po trzy kropki).
Bywałem przecież na wykładach historji rzymskiej i pamiętam doskonale, jak jadali szlachetni Rzymianie. Bywałem także i na lekcjach „Historji Polski“ i słyszałem wyraźnie, że dawniejsi Polacy nie byli gorsi od szlachetnych Rzymian, albowiem wymyślili nawet piękne przysłowie, jakiem niekażdy naród poszczycić się może:
„Za króla Sasa, jedz pij i popuszczaj pasa.“
Ja, co prawda, litego pasa słuckiego nie noszę, a wogóle znam tylko jeden pas, który czasami zastępuje naszemu Stefanowi miotłę, mimo to