Strona:Kazimierz Rosinkiewicz - Inspektor Mruczek.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

4

mu z całej siły w oczy i tak go drapnąłem po nosie, że aż zaskowyczał i odskoczył.
O, drapanie, to piękna rzecz! To też sądzę, że zdobędę ogólny poklask swoich dziewczątek, gdy miauknę na cały głos: Niech żyją panienki, które pięknie drapią!... (Trzy kropki).
A że Dada należy do tych, które drapały zawsze najpiękniej, więc ją kocham najwięcej ze wszystkich dziewczątek naszego pensjonatu.
Wracam teraz do opowiadania, w jaki sposób zostałem inspektorem.
Wszedłszy do klasy, pozdrowiłem zacne towarzystwo przyjacielskiem wzniesieniem głowy do góry, wyprostowaniem ogonka i kilkakrotnem klipnięciem bursztynowych oczu. One wzamian rozkrzyczały się na dobre. Ale ja na to nie zważając, spokojnie, statecznie jak na prawdziwego przyjaciela pani przełożonej przystało, poszedłem prosto do Dady.
Rozmawiała właśnie z Elą Sobczyńską, najpilniejszą uczennicą w piątej, która zawsze się czegoś boi. Dada przeciwnie, ta się nigdy niczego i nikogo nie boi. Jeżeli Ela dostanie z jakiegoś przedmiotu trójkę, to gorzko płacze przez dwie godziny, Dada zaś, choćby dostała pięć pałek jednego dnia, jeszcze będzie się śmiała, wracając do domu. Ja tak samo. Mnie nigdy żadna cenzura nie martwi, a nawet gdy mi moja pani powie czasem wśród troskliwego zamyślenia:
— E, głupiś ty, mój Mruczku — klipnę jej w odwet kilka razy obojętnie oczyma i zabieram się do drzemki wśród hurkotania gardzielą.
Co mi tam! Ja ambicyj nie mam żadnych, byle tylko moja miseczka była zawsze pełna! — Bardzo mi z tem dobrze... (Trzy kropki).
Gdy zatem zbliżyłem się do Dady i Eli, posłyszałem koniec ich rozmowy:
Ela: Siedziałam do dwunastej w nocy i jeszcze nie skończyłam wszystkiego... Oj, co to będzie, co to dziś będzie... Najwięcej boję się historji...
Dada: Ja także siedziałam do dwunastej w nocy. Byli goście. Bawiłam się doskonale. Tańczyłam walca i mazura z ciotecznym bratem, jednorocznym ochotnikiem piątego pułku ułanów. Nawet nie zaglądałam do książek, bo i jakże?! — Mojaś ty, podpowiadaj, proszę cię, podpowiadaj ale dobrze i wyraźnie, żebym nie przekręcała...
W tej chwili zauważyła moją osobę: