Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/253

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Cygan leżał sekundę, równie przerażony, jak zdumiony. Czekał na cios, ale gdy go nie otrzymał, zerwał się na klęczki i pod nogi Janosika jatagan rzucając, a topór mu oddając w ręce, powiedział z orawska:
— Veru, pri sam Panu Bohu, vystie chlap, aj chlap!
W tej chwili młody pan Pongracz w mundurze huzarskim koniem natarł na Janosika — ale Janosik barkiem konia pchnął i zwalił wraz z jeźdźcem, który po francusku „O mon Dieu!“ krzycząc, na głowę padł, szablę świecącą łamiąc i życia młodego pod ciosami Gadei zbywając.
Pierzchać przed Janosikiem poczęli Węgrzy, jak wrony przed kobuzem, gdy sztychem bije. Gdzie się pokazał, powstawał krzyk przestrachu: Janosz! Janosz! — i gromady walczących się cofały. On zaś rzucał się bez myśli o liczbie, podobnie owemu niedźwiedziowi, co psów nie rachuje na polanie, gdy na nie wpada. Otwierała się przed nim przestrzeń podobnie, jak kiedy burza las wyłamuje na światło.
Het pod Smerekowicę w góry liptowskie Węgrów gnano, a gdy ostatnich rozproszono i docięto, zapadła noc.
Wówczas Janosik na rogach, które towarzysze jego mieli, rozkazał trąbić na lasy na zbór.
A gdy się chłopi zgromadzili, zwycięstwem upojeni i od walki gorący, rozkazał Janosik, sie-