Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sał i nie widział... Dziewieńdziesiont roków... Haj...
— A widzicie?
— Widzem... Hałupe swojom... Wóz... Konie dwa — cisawe...
— Ale mnie haw? Przy was? Widzicie?
— Nié.
— A zaco was tu zaparli?
— Zaparli?... Do lochu?... Zaco?... Drzewo ścinać zgodzili... Dziéwka była... Piékna... Panowa miéłośnica... Zakohała mnie... Dawno... Juzek nie wróciéł do Leśnice...
— Kielo wam roków?
— Ja rahował cas... Dni... Po jadle... Raz do dnia... Cok urahował rok, tok dolicył... Pirsy dziewieńdziesionty idzie... Miałek trzi dwaścia...
— No to wam, pockajcie, sto trzynaście roków?
— Bedzie...
— Jezus Maryja!
Mardułę przeszedł dreszcz lęku, jak od trupa.
A starzec mówił:
— Ona była hań!... Za ścianom... My sie słyseli... Płakała... Trzydzieści roków i dwa...
Umilkł starzec i Marduła umilkł od grozy.
I znów milczenie ogarnęło Mardułę, starzec mówić przestał, aż po paru tygodniach w nocy poczuł Marduła, że go coś za ramię ciągnie.
Zląkł się i krzyknął: