Strona:Kazimierz Przerwa Tetmajer Janosik Nędza Litmanowski.djvu/228

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Świarna kaćmarecko pozdwól ze nam zagrać,
troske potańcymy, poknajemy doraz.
Śwarna kaćmarecka zagrać im kazała,
oni tańcowali do samego rania...

Niedługo wziął za skrzypce Krzyś, a po chwili Marduła przed chłopów jął tańczyć. Ciało jego wyprężyło się, oczy znieruchomiały i straciły wszelką myśl, a stały się jakimś blaskiem bezmyślnej, krążącej po żyłach Marduły krwi; korpus wykonywał ruchy małe, miotany przez nogi, nogi natomiast wykonywały pracę gwałtowną, jak piorun, i wściekłą jak obłęd. Marduła, unosząc się na końcach palców u stóp, uczynił taki wir z nóg swoich, iż szalonych ich ruchów oczy patrzących chwytać nie zdołały. Lekkość zaś w końcach stóp Marduły była taka, iż zdawał się on nie stawać na ziemi, ale tylko dotykać jej szpicami kierpców i suwać się jakoby wirując w powietrzu.
Patrzyli chłopi słowaccy z niemem zdumieniem.
Wtem Marduła skok dał i piętami w ścianę nad ich głowami uderzył.
Chłopi przygięli głowy i pootwierali gęby.
Wtem Marduła jako umiał, skoczył i podeszwami kierpców skrzypce Krzysiowe musnął, a Krzyś nie przestał grać.
Chłopi słowaccy wybałuszyli oczy.
Wtem coś trzasło.