Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 7.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jam odbierał możnym i ubogim
dawał z możnych uzbierany łup;
jam w jedwabiu plątał ręce drogim
i wieśniaczkom go rzucał na ślub,
com go kupcom na gościńcu wziął,
a w królewskie ornaty jam dął!...

Tak se myślał i poszedł przed siebie,
bo on chodził, jak orzeł po niebie.

Hej! — powiada mu Surowiec. — Ano
widzę karczmę przed się murowaną,
jeśli chcemy dusze poweselić,
prosto do niej, jak z flinty wystrzelić.

Popatrzył się Janosik pod słońce,
popod palce od blasku jarzące
i powiada po niedługiej chwili:
dobrze, chłopcy, tam będziemy pili...

A gdy przyszli do karczmy, do białej,
austryackie dziewki tańcowały,
austryaccy tańcowali chłopcy —
poglądnęli, że przybyli obcy.

Wszedł Janosik do karczmy, do białej,
stanął we drzwiach, jak dąb okazały,