Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Im właśnie! Dla nich tam na niebie
na skrzydłach orła wahasz się —
oni to mają widzieć ciebie,
słyszeć szum piór, co gwiazdy rwie;

oni to twego serca gromu
siarczany dym wsysać w swą krew;
im się z obłoków jawisz domu,
jak z gór schodzący na dół lew!

O maju! Dosyć! Precz z tym śmiechem
Ja ciebie w twojej prawdzie znam,
któremuś nieraz dzwonił echem
z twoich we wichrze kutych bram!

O maju! Świecisz jasno w górze:
Lucyfer, blask, skrzydlaty lew!
Na zórz kołysasz się purpurze,
a róg twój sępom ciska zew!

Kto żyw!... Twe ręce tak, jak miecze,
morza i ziemie ogniem tną!
Kto żyw... To zew!... A kto uciecze,
w płaszcz z hańbą twarz niech kryje swą!

A gdy wojownik gdzie umiera
zdala od łanów i od strzech: