Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ja zaś jego się boję i w mem sercu się trwożę
skrzywdzić go, bo nieszczęście później spotkać mię może.
Aż pod Argos przesławne z tobą czy to piechotą,
czyli w łodzi bym ruszył, strzegąc ciebie z ochotą;
a nikt mojej opieki lekce ważyć nie będzie«.
Tak powiedział Erunios i na wozie usiędzie,
szybko batóg pochwyci, dobrze lejce w dłoń zbierze,
w członki mułom i koniom dzielne siły tchnie świeże.
Gdy zaś doszli pod basztę i strzegące naw wały,
warty koło wieczerzy właśnie tam się krzątały;
ciężkim ich Argobójca snem usłużny wnet zmorzył,
potem rygle odmknął i wrzeciądze otworzył,
wwiózł Priama i pyszne dary na wóz złożone.
Kiedy zaś przyjechali pod namiotu osłonę
Pelejdową wysoką — Myrmidoni dla pana
z okrzesanych ją smreczków zbudowali; związana
była strzechą z włosistej trzciny, której dowoli
na moczarach nasiekli; panu swemu zaś gwoli
urobili komnatę z pniów spojonych dokładnie
okolistą, obszerną; we drzwi zapór się kładnie
ze smreka, który we trzech zasuwali Achaje,
również zapór trzem tylko wypchnąć z bramy się daje,
sam atoli Achilles samoręcz go odkłada —