Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 5.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Śmierć się w chuście z obłoku przechadza,
głowę na dół schyliła w zadumie.

Śmierć jedyna chodzi po dolinie,
wicher jęczy między puste skały,
Śmierć tatrzańską pustką oprowadza
i kołysze chmur całun na szumie.

Śmierć jest sama w Niechcyrki dolinie.

Teryjański Staw biały chlupoce:
głaz się stoczył z skalnego parowu,
runął z grzmotem i przepadł w odtoce — —
Teryjański Staw biały śpi znowu.

Stoi nad nim ta Hanka z Kokawy,
co zdradziła panom Janosika...

stoi nad nim, broczy z wargi krwawej,
krwawym zębem warga się odmyka,
krwawym ogniem powieka odchyla,
jako piorun nad nocną ciemnotą — —
a nad stawem się ciałem pochyla...

Stary Krzywań patrzy na nią z góry,
nawskróś wichru, przez chmury szumiące...
Hej! ty Hanka Bunkoszka z Kokawy!