Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łość. Tak jest i gdyby wyrzuty mego sumienia dziesięćkroć razy się powiększyły i gdyby mi wrócono wiarę w Marynię, byłbym szczęśliwy, teraz, kiedy wiem, co to jest nie cierpieć, ale konać z bólu. Byłbym szczęśliwy, Ten mój spokój co do niej! Te moje rozpacze, tłumione na jej łonie! Te moje smutki, gaszone na jej ustach! Te moje walki i wyrzuty sumienia, gubione w jej włosach!... Ależ to był raj! O ty męko moja! wróć się, wróć się w dwójnasób, w dziesięćkroć, w stokroć! Ty byłaś rozkoszą wobec tego, co teraz czuję.
Odpadło odemnie wszystko, wszystko, nie zostało we mnie nic, tylko człowiek. Męczą się inni? Ja także. Cierpią inni? Ja także. Czy wy przyjdziecie, aby mnie pomóc? Nie! Czy będziecie współczuli ze mną? Nie! Czy obchodzi was mój los? Nie! Ty robotniku czarny, chudy, głodny, czem ja dla ciebie jestem? Bydlęciem, które ma co żreć, więc ryczy za samicą. Jak ja powinienem żyć, prawda? Rzucić wszystko, poświęcić wszystko i pracować nad tem, abyś ty miał co żreć, prawda? Abyś ty mógł się najeść i najedzony także miał siły i ochotę ryczeć za samicą,