Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Otchłań.djvu/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wiem, czy on może wogóle kochać? Ta energia życiowa, która się u mnie wlewa w tysiąc dróg, w moją duszę i w moje zmysły, ta energia witalna, która u mnie wściekłym wybucha rzutem w uczuciu miłości, nienawiści, rozkoszy, cierpienia i w setkach pragnień: u niego zdaje się być ściśniona w jedną rurę żelazną, stłoczona, skondensowana. Nie wiem, czy on Marynię kocha; widzę, że on robi jedno tylko: idzie swoją drogą. Czuję to, że gdyby wyciągnął swoje stalowe ramię, weźmie mi ją, bo nie wyobrażam sobie, aby była rzecz, którejby on tem stalowem ramieniem nie wziął. Jego ręka podobna jest do łapy metalowego automatu w kształcie orła; co te szpony pochwycą, musi być ich.
A razem nie wyobrażam sobie, żeby mogła być rzecz, którejby mnie można nie wziąć. Straciłem tak odrazu i tak doszczętnie wiarę w siebie, wszelkie do siebie zaufanie, wszelki szacunek dla moich własnych sił, dla mojego znaczenia, dla mojej wartości fizycznej i moralnej, że nie wyobrażam sobie, żeby był kto tak słaby, aby mnie nie mógł wziąć, coby mu się podobało. Ja nawet już nie wiem, czy ja