Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tęskni do niej tak serdecznie, on, któremu kochać nie wolno, on, dla którego miłość jest czemś zupełnie niedostępnem, który nie może znać innych kobiet, oprócz modelek i dziewek ulicznych...
Wstał z szezlonga i podszedł ku oknu; słońce zaszło już i mrok zapadał.
— Ostatni wieczór... — rzekł półgłosem.
Teraz myśl samobójstwa była już postanowioną: wszelkie refleksye odtrącił, trwogi się pozbył, żal względem rodziców przewalczył, żalu dla świata nie miał.
Swobodnym ruchem podjął upuszczony na ziemię rewolwer; mógłby sobie w tej chwili wpakować kulę w serce, ale może jeszcze, bez żalu pożegnać się z tem, co niegdyś kochał nad wszystko, z naturą i sztuką. Niegdyś, bo czas, kiedy chciał żyć, wydawał mu się taki dawny, taki dawny... Więc patrzył przez okno na księżyc, który wychodził powoli na niebo, patrzył na kilka bladych gwiazd, sennych w niezmiernem pustkowiu przestrzeni i na lśnienie księżyca na blaszanych dachach kościelnych. Szkoda, że ani drzew, ani gór, ani wody nie widać, ale już nie pójdzie za miasto, jest zanadto zmęczony, a zresztą... nie trzeba rozrywać nastroju. Czuł się w ekstazie jakiejś, w upojeniu gorączkowem