Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Popatrzył na mnie z uśmiechem i zdziwieniem:
— Ty się pytasz? Wszakżeś sam pomógł mi wyprzedać i wyzastawiać wszystko, co miałem. Niemam nic, tylko to, co widzisz...
Kurcz ścisnął mi gardło, on zaś schylił głowę ku piersiom i milczał. Milczał dość długo, poczem znów mówił:
— Nie, nie wszystko. Tam, w kuferku, mam jeszcze jedno czyste prześcieradło, czystą poszewkę i czystą koszulę. Schowałem to naumyślnie na śmierć. Nie mogę przecież leżeć, jak ostatni dziad. Nie jestem jeszcze taki nędzarz, jakby kto myślał: mam czystą pościel i czystą bieliznę. Są tacy, co i tego nie mają, prawda?...
Więc, mój drogi: słuchaj: kiedy umrę, pościelecie mi łóżko nanowo i obleczecie świeżo, a potem, jeżelibyście mogli, przewieźcie mnie tam do nas, na północ, nad to nasze wielkie jezioro; przywiążcie mnie do deski i puśćcie na wodę w czystej koszuli... Tam, u nas, na północy, latają mewy; puście mnie tam na wodę...