Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i więcej w stadzie rozwalały stajnie, atakowały chałupy, lub na dachy po węgłach uciekały przed goniącemi je hordami wilków.
I walki krew mrożące widywali ludzie dzikich bestyj, które się zażerały między sobą u progów i u ścian ludzkich.
Śniegi stopione gwałtownie wzdęły rzeki, powódź spłynęła na Podhale. Piekło się wściekło — mówił lud.
Teraz wybuchł głód w całej pełni potwornej, choroby niesłyszane, nędza przerażająca i śmiertelna.
U Walosów w Brzegach rodzice dzieci zabili i zjedli, w Szaflarach Król żonę własną z grobu wykopał na cmentarzu, zabrał do domu, gotował i jadł, aż w boleściach umarł.
Mnóstwo szalonych poczęło się snuć po dolinach. Przychodziły dzikie poczwary od Gorców i z Zagórza, kretyny wolowate, a ze wsi podhalańskich rozbiegali się w świat obłąkańcy, z pianą na wargach i gryźli się po polach z psami wściekłemi, lub ginęli szarpani przez wilki na sztuki.
Całe pasma wściekłych wilków włóczyły się, siejąc postrach, grozę, przerażenie nie do wypowiedzenia. Powietrze zaś napełniło się chmurami kruków, wron, jastrzębi, sępów i orłów, spadających stadami na ścierwa i zwłoki gnijące.
Klęska była niesłychana i niepamiętna. Wyległy też z gór potwory, wiłkołaki, strzygi, martwce, latawce, dziwożony, topielce. Widywali je ludzie rozognionemi od głodu i przerażenia oczyma. Okropne upiory jeździły na niedźwiedzicach i uganiały na wilkach z chychotem i piekielnym śmiechem. Wśród stad ptaków drapieżnych zlatywały gryfy i biły się z orłami i sępami. Wrzask, skwir nieraz słyszeli ludzie w powietrzu nieznany i ptaki spadały pokrwawione, z poprzebijanemi kośćmi barkowemi na ziemię.
Widziano karły w siwych czapach baranich i portkach miejskich szerokich od kierpcy obutych i rzemieniami po