Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław i pieśni rolników.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
19
SIELANKA KRAKOWSKA

Nie jestci u nich gospodarstwo liche,
Praca sierpowa nie idzie pod wichę,
Co tydzień wniesie, nie straci niedziela,
Bóg też rządności pomocy udziela:
Czystą pszenicę niesie czarna rola,
Wełniste owce zabielają pola,
W schludnych stajenkach bydełko się chowa,
A cztery konie jeżdżą do Krakowa.
Z ich to poręki ja do was przychodzę;
Poznał się Wiesław z Haliną na drodze,
Jak pewno wiecie; i ojcom wyjawił
Że swoje serce w jéj sercu zostawił. —
Na to Stanisław rzekł mu słowem takiém:
«Jesteś mi prawda w domu jedynakiem;
«Lecz jeśli miła serce tobie święci,
«Jeśli rodziny poznasz dobre chęci,
«Uprośże Jana, niechaj zacznie swaty,
«Jak syn synowę przywiedź mi do chaty.»
Te słowa matko! wiernie wam odnoszę
I w imię ojców o córkę was proszę.
Niechaj Bóg dobre rodziny jednoczy;
Nie chcę młodego wychwalać wam w oczy,
Często pochwała, choć i słuszna, szkodzi,
Bo lepiej, kiedy nie znają się młodzi,
Zawcześnie już się u celu być mienią,
Raz pochwaleni przestrogi nie cenią;
Choć pracowity, choć posłuszny w domu,
Bywał i Wiesław szpakiem pokryjomu:
Zajechać drogę, choćby wojewodzie,
Rej nad muzyką prowadzić w gospodzie,
Z karczmy rozpędzać cesarskie wojaki,
Wyśmiać wędrownym Góralom chodaki,
Toć były dotąd jego obyczaje.
Młodemu wszystko zarówno się zdaje:
Bo jak na wiosnę pędzi potok w biegu,
Pieni się, szumi, i wylewa z brzegu,
Aż daléj, cicho płynie w swém korycie;
Tak młodzian siłą udarzon obficie,
Musi wyszumieć, aż w troskach stateczny,