Strona:Kazimierz Brodziński - Wiesław czyli Obraz ludu nadwiślańskiego.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Halina.
(klęka przed matką ściskając kolana).

O moja matko! tyści moje wiano!
Choć by mi góry złociste dawano,
Choćbym mieszkała w malowanym dworze,
Jedwabne szaty chowała w komorze,
Tobym bez ciebie przepłakała życie!!..

Dorota.
(całując ją w czoło).

Bóg ci nagrodą będzie, lube dziecię!....

Jan.

Ważne mi, ważne zwiastują się rzeczy.
Jest Bóg, co ludzkie sprawy ma na pieczy;
Chwała mu wieczna!... Miła gospodyni,
Niechaj z ufnością, co powiem, uczyni,
Bo z serca idzie szczera moja rada.
Uproście koni z wozem u sąsiada,
A tę życzliwość hojnie mu wrócimy,
Bo wszyscy w drogę wybrać się musimy:
Szczęścia wspólnego nadeszła godzina, —
Pozna Halinę Wiesława rodzina!
Spieszmy się, spieszmy przyjaciele mili,
Bo szkoda nawet jednej stracić chwili!!...

(wychodzą.)
Zasłona spada.