Strona:Kazimierz Bajoński - Bank Przemysłowców.pdf/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Pragnąłbym, aby na oddrzwiach Banku widniał napis: Salus rei publicae suprema lex — aby każdy przestępując progi nowego przybytku pracy rozpoczynał i kończył swoje czynności w imię tej idei, hasła, pod którem to założyciele Banku zawiązali spółkę, hasła, które przechodziło z generacji na generację i silną tworzyło spójnię, nierozerwalne pasmo pomiędzy temi, którzy byli, a temi, którzy są, ową „arkę przymierza między dawnemi i młodszemi laty“.
Kierunek wytknięty przez założycieli był jasny, dążył do odrodzenia. Hasła Karola Marcinkowskiego zrobiły swoje, wszędzie rozmyśliwano nad podźwignięciem społeczeństwa. Radzono nad stworzeniem rodzimego przemysłu i handlu, nad poddźwignięciem rzemiosła. Żadna inna myśl nie przyświecała założycielom Instytucji jak tylko ta, aby przez zawiązanie spółki oddać ogółowi przysługę — troska o przyszłość społeczeństwa zrodziła Bank Przemysłowców.
Kto bacznie śledził stosunki Banku przez cały przeciąg lat 60-ciu, kto wczytał się w jego historję, wie, że Bank Przemysłowców nie odbiegł nigdy od myśli przewodniej swych założycieli; uważano ją poniekąd jako testament, który wykonać, jako spuściznę, której jako największego dobra wiernie strzedz należy.
Spółka rozrósłszy się dzięki nieograniczonemu zaufaniu całego spółeczeństwa do rozmiarów największej instytucji spółdzielczej, nietylko w Polsce ale i w Niemczech, jednocząca około 7000 członków, uważała sobie zawsze za zadanie nieść pomoc tym warstwom społeczeństwa, które jej w danym czasie najwięcej potrzebowały. Bank Przemysłowców oddał się na usługi wymagań życia społecznego. Gdy